Z pewnością wszyscy słyszeliśmy historie koni wyścigowych, które potem okazały się utalentowanymi sportowcami, dochodząc nawet do poziomu olimpijskiego. Istnieje też mnóstwo przypadków folblutów, które po zakończeniu kariery wyścigowej i odpowiednim treningu przystosowawczym znalazły nowy dom i zostały niezawodnymi końmi wierzchowymi.
Można to zrobić, ale to nie oznacza, że będzie to łatwe. Wiele folblutów, szczególnie tych, które już biegały na torach, wymaga sporo czasu, pracy i cierpliwości, zanim uda się zrobić z nich konie rekreacyjne lub sportowe. Nie ma wprawdzie żadnych wątpliwości, że takie konie wymagają przede wszystkim dobrego i konsekwentnego szkolenia oraz obsługi, jednak duża część sukcesu zależy od właściwego żywienia.
Życie na wyścigach
Przeprowadzone w 2001 roku badanie (Richards i wsp. 2006, opublikowane następnie w Australia Veterinary Journal) wykazało, że konie w treningu wyścigowym dostawały średnio 7,3 kg opartej na zbożach paszy dziennie, przy czym niektórzy trenerzy podawali nawet do 13 kg w dwóch odpasach.
Najczęściej stosowanym zbożem był owies, ale podawano też kukurydzę, jęczmień i gotowe pasze w formie musli. Gotowanie ziarna nie było zbyt popularne. W wyniku karmienia tak dużymi porcjami zbóż, w których większa część całkowicie surowej skrobi w ogóle nie ulegała strawieniu w jelicie cienkim, około 25% badanych koni cierpiało na kwasicę jelita grubego.
Konie wyścigowe otrzymują raczej niewiele paszy objętościowej. Większość trenerów podawała koniom mniej niż 1 kg sieczki na dzień, a siano podawano średnio 1,5 raza dziennie w ilości około 2 kg na konia.
Trzeba więc mieć świadomość, że przewód pokarmowy konia kupionego bezpośrednio z toru będzie zaadaptowany głównie do trawienia dużych ilości zboża, przez co utraci częściowo zdolność do trawienia pasz objętościowych.
Problemy, którymi trzeba się zająć
Niektóre związane z żywieniem problemy, jakie możemy napotkać u koni schodzących z torów, to:
- Brak równowagi pomiędzy różnymi gatunkami bakterii zamieszkującymi jelito grube i ślepe. Jelito grube u koni zamieszkują dwa rodzaje bakterii – mające zdolność fermentacji skrobi i cukrów prostych oraz mające zdolność fermentacji włókna. Istnieje też trzecia grupa bakterii wykorzystujących mleczany, ale na potrzeby tego artykułu skupimy się wyłącznie na pierwszych dwóch. U konia żywionego głównie sianem lub innymi paszami objętościowymi, populacja bakterii fermentujących włókno jest znacznie liczniejsza niż populacja bakterii “cukrowo-skrobiowych”. U konia wyścigowego sytuacja będzie dokładnie odwrotna – bakterii fermentujących cukry będzie znacznie więcej niż tych odpowiedzialnych za rozkład włókna z paszy. Na domiar złego zakwaszone w wyniku fermentacji cukrów i skrobi środowisko przewodu pokarmowego utrudnia funkcjonowanie tej i tak niezbyt licznej populacji bakterii fermentujących włókno. Oznacza to, że w wyniku upośledzenia rozkładu włókna koń nie będzie w stanie pozyskać energii z siana, sianokiszonki, sieczek, trawy ani z wysokoenergetycznych pasz włóknistych, takich jak wysłodki buraczane, łuska sojowa, łuska z łubinu lub mączka kokosowa. Taki koń może wprawdzie zjadać duże ilości włókna, ale jest w stanie je strawić tylko w bardzo ograniczonym zakresie.
- Wrzody żołądka. Uważa się, że prawie 90% koni w treningu wyścigowym cierpi na owrzodzenie żołądka. Choroba wiąże się z rozlicznymi problemami, ale w kwestii żywienia konia po torach na czoło wysuwają się dwa z nich: utrata apetytu i chudnięcie. Aby takie konie mogły zacząć wyglądać i czuć się “normalnie”, muszą zacząć jeść, a wrzody żołądka z pewnością im w tym nie pomagają.
- Problemy kopytowe. Łamliwe, słabe, powoli przyrastające kopyta to problem powszechnie spotykany u koni schodzących z toru wyścigowego. Zdrowe konie pobierają biotynę z paszy, a także uzyskują ją z syntezy bakteryjnej zachodzącej w jelicie grubym i ślepym, i wykorzystują do budowy mocnego i zdrowego rogu kopytowego. Konie wyścigowe natomiast cierpią na niedobory biotyny ze względu na zaburzony balans populacji bakteryjnych, przez co tak często widujemy u nich słabe, kruche kopyta.
- Słaby apetyt. Jest to problem często spotykany u koni po torach. W wielu przypadkach przyczyną są wrzody żołądka, ale zdarza się, że też niedobór witaminy B1, która u koni powstaje podczas bakteryjnej fermentacji włókna w jelitach. Kiedy w jelitach znajduje się duża ilość fermentującej skrobi, produkcja tej witaminy jest bardzo ograniczona. Na domiar złego bakterie “cukrowe” produkują tiaminazę – enzym rozkładający witaminę B1, co dodatkowo pogarsza sytuację. Oba te procesy nakładają się więc i prowadzą do niedoboru witaminy B1, który jest uznawany za przyczynę słabego apetytu.
Jak przywrócić zdolność trawienia włókna?
Pierwszym i najważniejszym krokiem w przywracaniu konia wyścigowego do “normalności” jest przywrócenie prawidłowej równowagi populacji bakterii w jelitach i umożliwienie prawidłowego trawienia włókna. Jest to dość łatwe, jeśli możemy poświęcić nieco czasu – po prostu udostępniamy koniowi wyłącznie pasze objętościowe w takiej ilości, jaką będzie miał ochotę zjeść. Z czasem populacja bakterii fermentujących cukry spadnie (bo już nie dostarczamy im ich ulubionego jedzenia), a wzrośnie ilość bakterii fermentujących włókno, jednak będzie się to działo POWOLI.
Bakterie fermentujące włókno namnażają się dość wolno, więc cały proces odbudowy populacji nie wydarzy się z dnia na dzień. Może się też okazać, że niektóre gatunki tych bakterii prawie całkiem zanikły (czego nie można w żaden sposób sprawdzić), dlatego właśnie powrót mikroflory do normy zabiera całkiem sporo czasu.
Wiele osób pyta, czy probiotyki mogą pomóc takiemu koniowi. Odpowiedź brzmi “nie”, większość z nich nie pomoże. Wiele z nich opracowano z myślą o eksterminacji lub ograniczeniu liczby szkodliwych bakterii w jelitach, przez co zawierają one głównie szczepy z rodzaju Lactobacillus – bakterie fermentujące cukry proste i skrobię, podczas gdy naszym celem jest ograniczenie, a nie zwiększenie, liczebności takich bakterii.
Pomocne może być podanie koniowi przez sondę do żołądka roztworu kału pobranego od zdrowego konia utrzymywanego na diecie złożonej z pasz objętościowych. Pobieramy świeżą grudkę kału, mieszamy z czystą wodą o temperaturze ciała konia, odcedzamy części stałe, a pozostały po cedzeniu płyn podajemy sondą bezpośrednio do żołądka. Tą część operacji musi wykonać lekarz weterynarii, ponieważ chcemy uniknąć przepełnienia żołądka nadmierną ilością płynu. Ten sposób jest z powodzeniem używany u bydła opasowego cierpiącego z powodu kwasicy żwacza i pozwala na zasiedlenie tego przedżołądka pożądanymi szczepami bakterii. U konia te bakterie muszą przeżyć przejście przez kwaśne środowisko żołądka, a następnie przez jelito cienkie, jednak części z nich faktycznie się to udaje i przechodzą do jelita grubego i ślepego. W odbudowie populacji pożądanych bakterii mogą natomiast pomóc prebiotyki, które są na ogół oparte na szczepach drożdży i wspierają namnażanie się bakterii fermentujących włókno.
Proces zmiany składu mikroflory jelitowej zajmuje nieco czasu, jednak ważne jest, by to zrobić po to, aby przewód pokarmowy konia powrócił do normalnego funkcjonowania.
Kopyta
Przywrócenie prawidłowych procesów trawiennych w jelitach w dużej mierze rozwiąże problemy ze słabymi, kruchymi i/lub wolno rosnącymi kopytami. Gdy tylko bakterie fermentujące włókno odpowiednio się namnożą i zaczną produkować biotynę, powinniśmy zauważyć poprawę jakości rogu kopytowego (zakładając, że koniowi nie brakuje miedzi ani cynku). Można też rozważyć czasowe podawanie suplementu z biotyną, by na krótką metę uzupełnić jej brak. Przykładem takiego suplementu jest Hoof Aid Liquid oraz Hoof Aid Powder firmy Foran Equine, zawierające nie tylko solidną dawkę biotyny, ale również miedź, cynk oraz istotny dla wzrostu kopyt aminokwas – metioninę. Zalecana dawka biotyny, która powinna przyspieszyć przyrost rogu, to 20 mg dziennie na konia o wadze 500 kg.
Apetyt
I znów, przywrócenie równowagi przewodu pokarmowego wpłynie na poprawę apetyt u koni, które niedawno zeszły z toru, ponieważ dzięki temu będą one w stanie poradzić sobie z ewentualnym niedoborem witaminy B1. Możemy też podawać wzmagający apetyt suplement z witaminami z grupy B, na przykład Foran B-Complete. Pamiętajmy jednak, że w żołądku zwierzęcia mogą nadal znajdować się wrzody i dopóki sobie z nimi nie poradzimy, koń będzie miał problemy z apetytem, niezależnie od tego, jakie smakołyki będziemy mu podawać i jak uatrakcyjniać jedzenie.
Wrzody żołądka należy leczyć w taki sposób, by doszło do całkowitego zagojenia się uszkodzeń (w tej sprawie należy porozmawiać z lekarzem weterynarii, który omówi najskuteczniejsze metody leczenia). W USA prowadzono badania nad wpływem dodatku siana z lucerny (do 1 kg na 100 kg masy ciała konia) na stan żołądka u koni wrzodowych, a ich wyniki wskazały, że lucerna przyczynia się do skuteczniejszego leczenia wrzodów i zapobiega nawrotowi choroby po zakończeniu kuracji lekami. Gdy tylko wrzody zostaną wyleczone, powinniśmy zauważyć widoczną poprawę apetytu.
Poprawa kondycji
Priorytetem dla właściciela konia, który właśnie zakończył karierę wyścigową, często jest poprawa kondycji zwierzęcia. Można oczywiście “karmić je, aż pękną” i podawać ogromne ilości pasz opartych na zbożach, ale oznacza to, że stracimy doskonałą okazję do uregulowania pracy przewodu pokarmowego. Jeśli będziemy próbowali wymusić poprawę kondycji za pomocą wysokoenergetycznych pasz treściwych, wiele z opisanych powyżej problemów wcale nie ulegnie rozwiązaniu, a koń nadal nie będzie prawidłowo wykorzystywał włókna z paszy. W efekcie otrzymamy konia, który będzie wymagał MNÓSTWA paszy, by na dłuższą metę utrzymać wagę (a to będzie kosztowało fortunę).
Zatem, jeśli mamy czas i możemy sobie pozwolić na odrobinę cierpliwości, wstrzymajmy się z odkarmianiem konia do momentu powrotu do równowagi populacji bakteryjnych, dzięki którym zwierzę będzie mogło znów prawidłowo wykorzystywać włókno z paszy. Kiedy już to nastąpi, przekonamy się, że odkarmianie takiego konia wymaga znacznie mniejszej ilości paszy treściwej. Ważne jest też, by przed rozpoczęciem intensywnego żywienia rozwiązać wszelkie problemy związane z wrzodami i brakiem apetytu.
Kilka słów o koniach, które stale biegają wzdłuż ogrodzenia padoku. Lęk separacyjny i bieganie wzdłuż ogrodzenia to powszechny problem u koni, które niedawno zeszły z torów. Jest to zrozumiałe zważywszy, że wychowują się one w stadzie i do tej pory praktycznie nigdy nie zostawały same. Warto jednak sobie uświadomić, że koń, który biega wzdłuż płotu zamiast się paść, traci dużo energii, a mało jej pobiera… i nigdy nie uda nam się go odkarmić. Jeśli mamy takiego konia, warto znaleźć mu spokojnego padokowego towarzysza, który spędza większość czasu pasąc się lub odpoczywając. Im wcześniej nowy koń nauczy się tego samego, tym lepiej.
Konie pełnej krwi są oczywiście w stanie przytyć i utrzymać wagę, to jedynie kwestia uruchomienia ich przewodu pokarmowego (stosunkowo łatwa sprawa) oraz dotarcia do ich umysłu (co niekiedy już nie jest takie łatwe). Otyłe odsadki, roczniaki i klacze hodowlane pełnej krwi nie są przecież niczym niespotykanym. Przy pewnej dozie cierpliwości i za pomocą odpowiednio dobranej strategii żywieniowej można poprawić i utrzymać kondycję u takiego konia.
Problemy z nadmiernym temperamentem
Folbluty powszechnie są uważane za konie “gorące”, które “najpierw coś robią, a dopiero potem myślą”. Tego rodzaju problemy nasilają się, kiedy próbujemy wsiadać na niedawno wziętego z toru konia, który został wychowany jedynie w bardzo podstawowym zakresie, jednocześnie próbując go odkarmić za pomocą dużych dawek wysokoenergetycznych pasz.
Również w tym przypadku kluczem do sukcesu jest cierpliwość. Dajmy koniowi czas na przyzwyczajenie się do nowego otoczenia, a w początkowej fazie przystosowywania do nowego stylu pracy podawajmy mu średnio kaloryczną dietę, bardzo prostą (ale zbilansowaną, dostarczającą wszystkich potrzebnych składników odżywczych), opartą na paszach objętościowych i całkowicie pozbawioną zbóż. Im więcej pracy nad podstawami jesteśmy w stanie wykonać z koniem przed rozpoczęciem etapu intensywnego odkarmiania, tym lepiej.
Plan żywieniowy
Oto instrukcja, jak żywić konia pełnej krwi, który niedawno zakończył karierę wyścigową.
1 miesiąc. Wypuszczamy konia na padok ze stałym dostępem do nieograniczonej ilości dobrego siana z traw i dodajemy 1 kg siana z lucerny na 100 kg masy ciała zwierzęcia. Jeśli nie mamy dostępu do takiego siana, można podawać oparte na lucernie sieczki firmy Simple System: Alfa-O lub Build & Shine. Aby zapewnić odpowiedni bilans składników odżywczych, stosujemy mieszanki mineralno-witaminowe lub balancery do paszy, na przykład Simple System Simple Balance+, oparty na lucernie bezzbożowy balancer, idealny dla koni o wrażliwym żołądku, lub TopGain, jeśli zależy nam na jeszcze większej zawartości lucerny w dawce. Warto też podawać zbilansowany syrop multiwitaminowy Foran Chevinal. W tym okresie po prostu pozwalamy koniowi być koniem, bez żadnych wymagań związanych z jazdą lub lonżowaniem (poza podstawowymi wymaganiami dotyczącymi obsługi, jeśli koń ma braki w tym zakresie).
Leczymy ewentualne wrzody, wykonujemy badanie kału w kierunku pasożytów i odrobaczamy odpowiednim środkiem, organizujemy przegląd zębów i werkowanie kopyt przez wykwalifikowanych specjalistów.
2-4 miesiąc. Zależnie od tego, jak koń sobie radzi i jak dobrze funkcjonuje jego układ pokarmowy, w drugim miesiącu powinniśmy już zauważyć pewną poprawę lub pogorszenie kondycji. W tym drugim przypadku przyjrzyjmy się stanowi żołądka (wrzody mogą nadal być obecne), zachowaniu zwierzęcia (czy nadal biega wzdłuż ogrodzenia) oraz problemom wynikającym z bólu, na przykład ewentualnym urazom grzbietu, które mogą utrudniać koniowi pasienie się.
W tym okresie możemy już zacząć wprowadzać niewielkie ilości paszy treściwej o wyższej wartości energetycznej. Jeśli jednak przewód pokarmowy nadal nie powrócił do normy (np. konsystencja kału nadal nie jest prawidłowa lub koń ma trudności z utrzymaniem kondycji na diecie złożonej z dobrego siana i/lub trawy pastwiskowej), lepiej nie podawać zbóż ani pasz opartych na zbożach. Stosujmy pasze bezzbożowe, wysłodki buraczane (na przykład Simple System PuraBeet), łuskę sojową, pełnotłuste ziarno soi i mączkę kokosową. Jeśli planujemy zacząć już wsiadać na konia, takie pasze pomogą też częściowo zniwelować niepożądaną reaktywność. Pamiętajmy, by nie podawać zwierzęciu wysokoenergetycznych pasz bezpośrednio przed jazdą – to proszenie się o kłopoty.
Miesiąc 5 do 12. W tym okresie możemy oczekiwać, że przewód pokarmowy konia powrócił już prawie całkowicie do normy, a koń częściowo przywykł do nowego trybu życia. Możemy zacząć rozważać włączenie do diety innych pasz, w tym opartych na zbożach. Koniecznie wybierajmy pasze zawierające GOTOWANE ziarna, ponieważ ostatnią rzeczą, jakiej byśmy sobie życzyli, jest wprowadzenie jakiejkolwiek ilości surowej skrobi do jelita ślepego i grubego. Taki rodzaj pasz oferuje firma RED MILLS, której produkty oparte są właśnie na gotowanych na parze ziarnach zbóż.
Ilość paszy, jaką należy podawać w tym okresie, określamy na podstawie temperamentu zwierzęcia i jego kondycji. Podstawą diety nadal jest siano lub trawa. Unikamy podawania paszy treściwej w ilości większej niż 800 g na 100 kg wagi ciała konia dziennie, a całą dawkę dzielimy na tak wiele małych porcji, jak to tylko możliwe.
Możemy też rozważyć dodatek pasz wysokotłuszczowych, na przykład otrębów ryżowych lub olejów roślinnych, które dostarczą dodatkowej energii i przyspieszą proces odkarmiania. Możemy wybierać pasze z dodatkiem oleju lnianego (np. Alfa-O) lub po prostu dodać oleju do paszy. Dobrym produktem do takiego zastosowania jest emulgowany olej lniany dla koni Kentucky Karron Oil firmy Foran Equine. Na tym etapie musimy szczególnie wnikliwie przyglądać się kondycji, by właściwie rozróżnić otłuszczenie od umięśnienia. Niektóre folbluty wyglądają na bardzo chude, a tak naprawdę ich kondycja jest zupełnie prawidłowa, a brakuje im jedynie dobrej linii grzbietu i masy mięśniowej. Dlatego warto nauczyć się oceniać kondycję z użyciem kilkustopniowej metody oceny Body Condition Score, dzięki czemu będziemy w stanie określić czy nasz koń potrzebuje poprawy kondycji czy poprawy umięśnienia. O ile to pierwsze wymaga jedynie zwiększenia dawki pokarmowej, to druga kwestia nie da się załatwić tylko za pomocą jakościowego żywienia. Potrzebna jest również rozsądna praca (przy założeniu, że koń jest w pełni zdrowy i nie odczuwa bólu, który uniemożliwia mu prawidłową pracę mięśni).
Cierpliwość i konsekwentne postępowanie to gwarancja sukcesu
Im więcej czasu pozostawimy koniowi na adaptację do diety opartej na sianie, tym lepsze będą efekty. Przewód pokarmowy konia wyścigowego jest przystosowany głównie do trawienia zbóż, a tymczasem chcemy, by po zakończeniu kariery wyścigowej jego jelita zaadaptowały się do skutecznego trawienia przede wszystkim pasz objętościowych. Adaptacja do nowego rodzaju diety, namnażanie właściwej do tego celu populacji bakterii oraz rozwiązanie takich problemów zdrowotnych, jak wrzody żołądka, zajmuje nieco czasu, ale jest to czas dobrze wykorzystany (chyba, że chcemy wydawać fortunę na pasze oparte na zbożach i nadal mieć konia, którego trudno jest odkarmić).
Rozważne i powolne postępowanie w pierwszych miesiącach oznacza, że wcześniej uzyskamy u konia pożądany efekt. Właściwie żywiony folblut będzie bardziej zrelaksowany i podatny na trening niż taki, którego chcemy szybko utuczyć, podając ogromne porcje wysokoenergetycznych pasz treściwych.
Dziekuję za tak wartościowy artykuł. Mam jedno pytanie. Jakich drożdży powinniśmy szukać chcąc polepszyć jakość rozkładu włókna przez konie. Jaki konkretnie szczep bakterii będzie za to odpowiadał? A jakie szczepy za białka, cukry i tłuszcze? Dziękuję ślicznie i pozdrawiam